Z powodu wyczerpania rocznych limitów finansowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia część planowych zabiegów w polskich szpitalach zostanie przesunięta na 2026 rok. Władze placówek zapewniają, że ograniczenia nie dotkną pacjentów onkologicznych, dzieci ani przypadków wymagających natychmiastowej interwencji.
Na Pomorzu część szpitali już w październiku wykonała zaplanowany na cały rok wolumen świadczeń, a w niektórych przypadkach nawet przekroczyła limity przewidziane na przyszły rok. Najtrudniejsza sytuacja dotyczy kardiologii, kardiochirurgii, ortopedii i urologii.
Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku poinformowało, że wartość tzw. nadwykonań – czyli zabiegów, których NFZ nie finansuje, bo wyczerpano limit – przekroczyła 270 mln zł. W związku z tym szpital nie ma możliwości przyjmowania kolejnych pacjentów na planowe zabiegi, dopóki nie pojawią się dodatkowe środki.
Podobne decyzje podjęły inne pomorskie placówki. W spółce Szpitale Pomorskie (obejmującej m.in. szpital w Wejherowie) nadwykonania sięgają 110 mln zł, z czego 80 mln to procedury limitowane. Tam również przesuwane są zabiegi, w tym operacje ortopedyczne, jeśli stan pacjenta pozwala na oczekiwanie.
Nie wszystkie placówki w regionie odczuwają jednak skutki ograniczeń. Szpital w Kościerzynie zapewnia, że funkcjonuje bez zakłóceń i nie przewiduje przesunięć w planowych przyjęciach.
Tymczasem skala problemu jest ogólnopolska. NFZ otrzymał z budżetu państwa dodatkowe 3,5 mld zł na rozliczenie świadczeń, co pozwoliło częściowo załatać dziurę finansową. Mimo tego w kasie Funduszu wciąż brakuje ponad 10 mld zł, a według prognoz Ministerstwa Zdrowia w 2026 roku deficyt może sięgnąć nawet 23 mld zł.
Na razie szpitale uspokajają, że zabiegi ratujące życie będą realizowane bez zmian. Pacjenci „stabilni” muszą jednak uzbroić się w cierpliwość — ich miejsce na sali operacyjnej znajdzie się dopiero w przyszłym roku.
