środa, 12 listopada, 2025
spot_img
spot_img

Najpopularniejsze

Zobacz również...

Wilki Morskie wygrały arcytrudny mecz w Włocławku. Emocje do ostatniej sekundy

 Czwarty mecz Wilków Morskich w Orlen Basket Lidze okazał się wymagającym sprawdzianem. Rywalizacja z Anwilem Włocławek nigdy nie należy do łatwych, przy czym ta potyczka miała pokazać realną siłę Kinga w niedawno rozpoczętym sezonie.

 

Na początku spotkania żadna z drużyn nie potrafiła zdominować rywala. Dopiero przy stanie 9:9 King Szczecin zdobył pięciopunktowe prowadzenie, po trafieniu za trzy punkty Freidela było 14:9 dla szczecinian. Gospodarze nie dopuszczali, ale nie potrafili także zniwelować strat. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 18:14 dla Wilków.

Druga odsłona pojedynku rozpoczęła się popisowymi akcjami Tomasza Gielo. Najpierw trafił trójkę, a następnie wykończył akcję dwupunktową, co pozwoliło Wilkom odskoczyć na 23:16.

W połowie kwarty Anwil zdołał odpowiedzieć dobrą serią punktową i zbliżył się na zaledwie punkt – 30:29. W tym momencie trener Kinga, Maciej Majcherek, poprosił o czas. Po wznowieniu gry Wilki wróciły na boisko odmienione – spokojną grę w ofensywie wprowadził Roach, który trafił za trzy punkty, następnie Roberts dołożył dwa punkty i ponownie Roach za trzy. Dzięki temu King uzyskał 9-punktową przewagę.

Anwil wyraźnie pogubił się w grze i zaczął grać nieczysto – niesportowy faul Locketta dał Żołnierewiczowi na dwa rzuty osobiste, a kadrowicz je wykorzystał, powiększyło prowadzenie Wilków do 11 punktów. Kolejny cios zadał Kostrzewski, trafiając za dwa punkty, i King prowadził już 42:29. W końcówce kwarty szczecinianie zagrali słabiej, co wykorzystali gospodarze, odrabiając część strat. Do szatni Wilki schodziły z zaledwie czteropunktowym prowadzeniem 47:43.

Trzecia kwarta meczu Kinga Szczecin z Anwilem Włocławek rozpoczęła się od efektownego rzutu za trzy punkty Roacha. Przez większość tej części gry spotkanie było wyrównane – Wilki utrzymywały niewielką przewagę, a Anwil mocno pracował w ataku, próbując przejąć inicjatywę. Dopiero pod koniec kwarty King pokazał swój prawdziwy koszykarski kunszt. Wilki całkowicie zdominowały boisko, wypracowując serię punktową i zwiększając przewagę do 13 punktów. Po trzeciej kwarcie było 78:65 dla szczecinian!

Ostatnia kwarta rozpoczęła się od kontrolowanej gry Kinga Szczecin – przez połowę kwarty Wilki utrzymywały bezpieczną przewagę, wydawało się, że dowiozą ją do końca. Jednak w ciągu zaledwie jednej minuty Anwil zdołał zmniejszyć dystans, a na 4 minuty przed końcem meczu szczecinianie prowadzili tylko trzema punktami.

Rozpoczęła się nerwowa końcówka, w której punkt za punkt odpowiadały obie drużyny. Spokój Wilkom przywrócił blok Roberts na Fridrikssonie, a chwilę później dwa punkty zdobył Tomasz Gielo. Końcówka była niezwykle emocjonująca. Przy prowadzeniu Kinga 94:92 Przemysław Żołnierewicz stracił piłkę, a Anwil miał 15 sekund na rozstrzygnięcie meczu. Na szczęście ostatni rzut za zwycięstwo został chybiony przez Muciusa, dzięki czemu Wilki Morskie odniosły arcytrudne, cenne zwycięstwo.

 

 

Popularne Artykuły