Nowe badania przeprowadzone w Borach Tucholskich rozwiewają jeden z najczęściej powtarzanych mitów: że wilki coraz śmielej podchodzą do ludzi. Okazuje się, że wciąż instynktownie unikają człowieka, reagując na ludzki głos znacznie silniejszym strachem niż na szczekanie psów czy śpiew ptaków.
Międzynarodowy zespół badaczy zamontował w lesie kamery z głośnikami, które uruchamiały się na ruch zwierząt. Kiedy w kadrze pojawiał się wilk, urządzenia odtwarzały jeden z trzech dźwięków: głos ludzki, szczekanie psa albo ptasi śpiew. Wynik? Wilki, które usłyszały człowieka, uciekały dwa razy częściej i opuszczały teren dwa razy szybciej niż w przypadku innych odgłosów.
Ekolodzy przypominają, że to efekt ewolucji. Od setek lat to właśnie człowiek był największym zagrożeniem dla wilków – polując na nie i niszcząc ich siedliska. Strach przed nami wciąż jest więc wbudowany w ich instynkt. I choć w Polsce od lat 90. obowiązuje ochrona gatunkowa, badacze wskazują, że nielegalne odstrzały wciąż się zdarzają.
Polska stała się jednym z najważniejszych miejsc badań nad powrotem dużych drapieżników w Europie. Rekolonizacja wilków postępuje szybko, a Bory Tucholskie to teren, gdzie ludzie i zwierzęta muszą nauczyć się koegzystencji. Wyniki badań pokazują, że wbrew medialnym alarmom, wilki nie chcą kontaktu z człowiekiem i w naturalny sposób go unikają.
Naukowcy podkreślają, że sporadyczne przypadki zbliżania się wilków do siedzib ludzkich wynikają zwykle z błędów człowieka – złego gospodarowania odpadami czy dokarmiania dzikich zwierząt. Proponują też proste rozwiązania: nagrania ludzkich głosów mogą służyć jako skuteczny i humanitarny sposób odstraszania.





