Jak informuje portal topagrar.pl, w Szczecinie zapadły decyzje, które mogą uruchomić największy od lat protest rolników. W poniedziałek w siedzibie Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej spotkali się przedstawiciele organizacji branżowych – od Solidarności Rolników Indywidualnych, przez Kółka Rolnicze, po Ogólnopolski Oddolny Protest Rolników (OOPR) i Polską Federację Dzierżawców. Wspólny cel: przygotowanie skoordynowanej akcji, która 14 listopada ma objąć całe województwo zachodniopomorskie, a następnie rozlać się na kraj.
Rolnicy podkreślają, że sytuacja w rolnictwie staje się coraz trudniejsza. Mimo licznych spotkań z resortem rolnictwa i składanych obietnic, realnych rozwiązań wciąż brakuje. Gospodarze wskazują trzy główne problemy: brak opłacalności produkcji, wysokie koszty oraz zagrożenia wynikające z liberalizacji handlu z krajami spoza Unii Europejskiej, w tym z Ukrainą i państwami Mercosur. Ich zdaniem bez natychmiastowych decyzji wiele gospodarstw nie przetrwa nadchodzących miesięcy.
Symbolem rosnącej determinacji stały się Pyrzyce. Od kilku tygodni z tego miasta wyruszają regularne kolumny traktorów, które przejeżdżają drogą S10, zwracając uwagę na dramatyczną sytuację polskiej wsi. Protestujący zapowiadają, że 14 listopada do akcji włączą się wszystkie gminy regionu.
Coraz trudniejsza sytuacja finansowa gospodarstw jest głównym powodem mobilizacji. Ceny skupu pszenicy i buraków cukrowych spadły znacząco w porównaniu z ubiegłym rokiem, podczas gdy koszty paliwa, nawozów i energii stale rosną. Wielu rolników przyznaje, że kolejne kredyty nie ratują ich sytuacji, lecz pogłębiają zadłużenie.
Narasta też frustracja wobec braku skutecznego dialogu z władzami. Rolnicy zwracają uwagę, że konsultacje z ministerstwem mają często charakter czysto formalny i nie prowadzą do konkretnych działań. W ich ocenie, protest stał się jedynym sposobem, by zwrócić uwagę opinii publicznej i wymusić decyzje chroniące krajowe rolnictwo.
Zapowiadana fala demonstracji ma być nie tylko wyrazem sprzeciwu wobec polityki rządu, ale też próbą obrony gospodarstw rodzinnych, które stanowią podstawę polskiej wsi. Dla wielu rolników to walka o przetrwanie dorobku kilku pokoleń.
Według organizatorów, 14 listopada będzie dniem, w którym na drogi wyjadą tysiące maszyn z całego kraju. W ich słowach powtarza się jedno przesłanie: lepiej zaryzykować i protestować, niż patrzeć, jak upadają gospodarstwa budowane przez lata.





